Samotna wędrówka z Korsz do Ameryki Południowej


b_150_100_16777215_00_images_2013_06_181.JPG

O backpackerskim podróżowaniu po Ameryce Płd., o przetrwaniu, przygodzie i niespodziankach losu. Bez planu, zdany na łaskę Boga i ludzi chłopak z Korsz pakuje do plecaka namiot i marzenia i rusza w nieznane. Wędrówka przez nieznany kontynent i zakamarki własnej duszy. Odkrywanie własnych granic i nauka przebywania tylko ze sobą. Doświadczanie opieki Boga i serdeczności obcych ludzi.
Po prostu życie z dnia na dzień, nie wiedząc co się wydarzy nazajutrz.

 

 

 

 

 

- Kim jesteś?

- Cześć. Jestem Damian Wolf Wagabunda. Damian – bo takie imię otrzymałem na chrzcie, Wolf – bo zwykle samotnie kroczę przez życie i Wagabunda – bo uwielbiam się włóczyć.

- Dlaczego z małych Korsz poniosło Cię w wielki świat?

- Jestem marzycielem. Zawsze marzyłem o dalekich podróżach, a kilka lat temu po prostu postanowiłem, że czas to marzenie zrealizować. Nic mnie nie wiązało – nie mam jeszcze rodziny, jestem jeszcze dość młody (śmiech) i pełen pasji i przestraszyłem się, że życie mi przeleci przez palce nim się obejrzę i umrę za biurkiem. Dodatkowym impulsem było obejrzenie filmu „Into the Wild” („Wszystko za życie”) – poczułem wielką więź z głównym bohaterem. Po jego obejrzeniu poczułem, że już nie mam wyboru – muszę wziąć plecak i pójść przed siebie. Chciałem czuć życie, nie wiedzieć, co będzie jutro, sprawdzić, czy poradzę sobie w całkiem obcym miejscu – taki mój osobisty egzamin dojrzałości. Mój serdeczny przyjaciel, także Korszanin, który już kilka razy odwiedził Amerykę Południową, powiedział, że zakocham się w tym kontynencie, więc kierunek został obrany.

- Jaki miałeś plan? Zwykle biura turystyczne określają, co do minuty, jak będzie wyglądała podróż, a jak to było z Tobą?

- Właśnie chodziło o to, by tego planu nie było, chciałem poddać się temu, co przyniesie mi życie. Wolałem byś zaskakiwany niż rozczarowywany, że coś idzie inaczej niż sobie zaplanowałem. I w sumie wymyśliłem sobie, że moim planem jest brak planu. Tak, więc wylądowałem na samym południu Ameryki Południowej, w chilijskim mieście Punta Arenas, wysiadłem z samolotu, uśmiechnąłem się i pomyślałem: no to się zaczęło, masz to, czego chciałeś. Pożałowałem kilku dolarów na busa do miasta, które jest oddalona o 17 km od lotniska, i poszedłem przed siebie z myślą, że jak zobaczę dobre miejsce na rozbicie namiotu to tam spędzę noc i rano ruszę dalej. Cieszyłem się głownie z tego, że nie czułem w tym momencie strachu, byłem przepełniony pozytywną energią, co na pewno pomaga. Jeszcze w samolocie przeżywając największe w życiu turbulencje nad Andami, odmówiłem różaniec.
Ogólnie moje wędrowanie miało określone tylko miejsce końcowe – Caracas w Wenezueli, skąd po 6 miesiącach miałem samolot powrotny. Wszystko, co było pomiędzy Ziemią Ognistą a wybrzeżem karaibskim było niewiadomą. Miałem kilka miejsc, które musiałem zobaczyć, o których uczyłem się na lekcjach geografii jeszcze w podstawówce i nie mogłem ich ominąć – m.in. pustynia Atacama, czy Machu Picchu. Do innych miejsc kierowałem się po tym, jak spotkani po drodze ludzie opowiadali mi o nich i zachwalali je.
Większość czasu spędzałem sam. Miałem czas na myślenie. Chodząc po górach Chile w głowie wybudowałem już sobie dom, umeblowałem go. Był to także czas bliskiego kontaktu z Bogiem. Gdyby nie wiara, że On się mną opiekuje to chyba nie miałbym odwagi na zrobienie tego. Spotkałem też wiele wspaniałych osób, które były mi bardzo życzliwe i pomagały, jak tylko mogły. Kilka osób zapewniło mi dach nad głową, inni pomagali miłą rozmową, wspólnie spędzonym czasem, dzielili się jedzeniem, wodą – po prostu spotykałem Anioły J Oczywiście nie było tylko pięknie i kolorowo – zdarzyło mi się kilka wielkich dołów, kiedy dopadał mnie ogromny smutek i poczucie totalnej samotności. Na szczęście, gdy byłem w cywilizacji to kontaktowałem się przez Internet z bliskimi memu sercu ludźmi, którzy podtrzymywali mnie na duchu i dodawali otuchy. Bardzo im za to dziękuję!

Przemierzając ten piękny kontynent dokumentowałem przy okazji moje przygody, piękne miejsca, które odwiedzałem, momenty radości i smutku. Postanowiłem zrobić pełnometrażowy film dokumentalny z mojej wędrówki. Sam zająłem się całym montażem, jednak nie dałbym rady ze zrobieniem muzyki, gdyby nie moi serdeczni przyjaciele: Ola Ławrynowicz i Piotr Janik. Przygotowali specjalnie do filmu piękną muzykę, która jeszcze bardziej oddaje emocje, które wówczas przeżywałem.
Marzę, aby film mogło obejrzeć jak najwięcej osób. Chcę pokazać, że marzenia można zrealizować, a przede wszystkim, że trzeba marzyć. Wymyśliłem sobie, że postaram się, aby zapowiedź filmu zobaczyło na YouTube jak najwięcej ludzi. Następnie pójdę z tym wynikiem do szefów telewizji i pokażę, że ludzie chcieliby zobaczyć mój film, a oni będą się bili by zakupić go dla swojej stacji. Wymarzoną stacją jest Discovery Channel, ale prócz bycia marzycielem potrafię też stąpać po ziemi i wiem, że to raczej niemożliwe… ale zostawiam sobie mały procent możliwości ;)

Tak, więc serdecznie zapraszam do obejrzenia krótkiego trailera mojego filmu na YouTube i rozpowszechnianie go wśród swoich znajomych. Film ma dość tajemniczy tytuł „181”, a znaleźć go można wpisując na YouTube: „Damian Lemański 181” lub klikając w link.

 Zapraszam także do polubienia  fanpejdżu na fejsbuku: www.facebook.com/film181

Z góry dziękuję za wszelką życzliwość i pomoc ;)

 b_150_100_16777215_00_images_2013_06_181.2.JPG

embed video plugin powered by Union Development

Słowo od burmistrza

b_150_100_16777215_00_images_burmistrz.png

Witamy

W imieniu własnym i mieszkańców miasta pragnę powitać wszystkich, którzy zainteresowali się naszym pięknym miastem.
W 1962 roku nadano prawa miejskie osadzie Korsze. Jesteśmy jednym z najmłodszych miast na Warmii i Mazurach, a ten fakt zobowiązuje nas do nowoczesności i otwarcia na nowe pokolenie.
Przyjeżdżając do Korsz każdy znajdzie tu coś dla siebie. Inwestor tereny pod inwestycje, turysta czyste powietrze, piękne krajobrazy oraz zabytki, będące częścią wielowiekowej historii Korsz. Mam nadzieje, że nasze miasto spełni Państwa oczekiwania.

Burmistrz Korsz
Ryszard Ostrowski

Wywiad z burmistrzem Korsz

Nasz profil na FB

Polecane strony

Statystyki odwiedziń

Dziś4
Ten tydzień20
Ten miesiąc127
Wszystkie468643

Kubik-Rubik Joomla! Extensions